środa, 22 sierpnia 2012

S. C. Ransom - "Błękitna Miłość"


Błękitna Miłość
S. C. Ransom


Tytuł Oryginału : Small blue thing
Wydawnictwo : Amber
Liczba stron : 344

Tajemnicza bransoletka z błękitnym kamieniem zaprowadzi śmiertelną dziewczynę do duchów umarłych, które żywią się ludzkim szczęściem, i zwiąże z chłopakiem, który może obdarzyć miłością lub odebrać to co najważniejsze. Siedemnastoletnia Alexa ma powody do radości : właśnie zdała egzaminy, a Rob, obiekt westchnień większości dziewczyn w szkole, jest zainteresowany właśnie nią. Ale dziwna bransoletka znaleziona na brzegu Tamizy wszystko zmienia. Bo za sprawą tego niezwykłego przedmiotu Alexa spotyka Colluma – uwięzionego pomiędzy życiem, śmiercią pięknego chłopaka, w którym zakocha się bez pamięci. Lecz im głębsze uczucie ich łączy, tym częściej Alexa zaczyna wątpić, czy Callum mówi jej prawdę. Zwłaszcza gdy odkryje coś, co przeczy jego słowom i wzbudza w niej lęk. I każe zadać pytanie, czego naprawdę chce jej widmowy ukochany.

Sięgnęłam po tą książkę z czystej ciekawości. Już kiedyś indziej się nią interesowałam ale po pewnym czasie odpuściłam. Dopiero przedwczoraj nadarzyła się okazja żeby ją przeczytać. Zaczęło się tak. Przeczytałam opis. Słowa „które żywią się ludzkim szczęściem” od razu skojarzyły mi się z „Aniołem”, no ale dobra może mnie czymś zaskoczy. Tak więc czytam i czytam. Od książki rzeczywiście nie można się oderwać. Ale nie ma tam jakiejś wartkiej akcji, czy coś tylko płomienny romans i przeszkoda, którą oczywiście da się łatwo pokonać.

Poznajemy siedemnastoletnią Alexę. Ma ona wszytsko czego potrzeba do szczęścia. Pewnego feralnego dnia znajduje bransoletkę na brzegu Tamizy. Od tamtego dnia zaczyna widzieć pięknego chłopaka. Następnego dnia po znalezieniu bransoletki spotyka chłopaka na żywo. Po tamtym spotkaniu widuje go w lustrach i słyszy jego głos w głowie, a to za sprawą tajemniczej bransoletki. Co do samego Calluma. Jak dla mnie jest on nazbyt przesłodzonym widmem. Owszem czasami podobało mi się to, no ale bez przesady. Autorka nie pokazuje nam jego prawdziwej osobowości, chyba, że jest on zupełnym romantykiem, bez charakteru. No ale Alexę to ujęło za serce.

Historia siostry Calluma – Catherine, jest o wiele bardziej intrygująca od wątku romantycznego. Ale nie będę wam pisać o co chodzi, bo stracilibyście całą niespodziankę.

Fabuła jest średnio interesująca. Mam nadzieję, że pozostałe części trylogii będę bardziej interesujące. Polecam tą książkę na nudne wieczory. Jest ona „odmóżdżaczem”, który pozwala nam się wyrwać z życia i zatracić się pomiędzy stronami. Nie jest to jakaś rewelacja, ale może oceniam ją zbyt osobiście w tej chwili, jednak nie potrafię się powstrzymać. Jak dla mnie to jest średniowieczny romans osadzony w teraźniejszości. A jak wiecie Harlequiny zazwyczaj mają tylko jeden watek, który nie ma tematyki miłosnej. Oczywiście jeżeli owy wątek posiadają :P

W mojej ocenie ta książka dostaje 3/6
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz