sobota, 7 września 2013

Nancy H. Kleinbaum - "Stowarzyszenie Umarłych Poetów"

Rozpoczyna się rok szkolny w Akademii Weltona, elitarnej szkole średniej o wielkich osiągnięciach i nader surowej dyscyplinie. W miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela przychodzi nowy, John Keating. Czterem zasadom Akademii, którymi są : Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość, przeciwstawia inny sposób kształtowania i wychowania młodych ludzi. Co zwycięży : rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?

Ta książka jest dość niespotykanym przypadkiem, ponieważ to ona została napisana na podstawie filmu, a nie odwrotnie. Ale tego się w ogóle nie odczuwa, a z resztą książka zawsze będzie lepsza od filmu :)

Historia niby prosta, jednak nie można nazwać jej zwykłą obyczajówką. Akcja dzieje się w Akademii Weltona, a właściwie jej większą część, ponieważ są i scenki, odbywające się w jaskini – miejscu tajnych schadzek grupy chłopców. Akademia. to szkoła o żelaznych zasadach, które każdy uczeń musi sobie wbić do głowy. A są to: Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość. Wydają się całkiem normalne, prawda? A jednak poznanie tych czterech słów jest dopiero początkiem męczarni.

Ratunkiem dla uczniów może być nowy nauczyciel angielskiego - John Keating. Mężczyzna jest absolwentem tejże placówki, więc sam przeszedł to, co przechodzi teraz mnóstwo młodych ludzi, którym rodzice zgotowali taki los. Nowy profesor żyje według jednej jedynej i najważniejszej dla niego zasady - Carpe diem, czyli chwytaj dzień, towarzyszy mu zawsze i wszędzie. Z czasem udaje mu się wpoić ją i młodym ludziom, z którymi ma zajęcia.

John Keating jest dość ekscentryczną postacią, jego zachowania i lekcje były dziwne, ale dążył on do jednej rzeczy - okazać młodzieży świat z innej perspektywy. Bo który normalny nauczyciel wyprowadza uczniów na zewnątrz i każe im maszerować? Czy kiedykolwiek jakiś profesor kazał wyrwać stronę z podręcznika? Wątpię.

Oprócz Pana Keatinga, poznajemy wiele innych i barwnych postaci, takich jak Neil – chłopak, którego marzeniem jest gra w teatrze, jednak jego despotyczny ojciec mu na to nie pozwala. Moją sympatię zjednał sobie również Todd, nieśmiały dzieciak, z głowa pełną planów i oczekiwań. Nadal wierzy w to, co kiedyś czytał o naturalnej miłości.

Książka niezmiernie przypadła mi do gustu, a do tego zaparła dech w piersi. Wciągnęła, a ja lubię takie książki, które ukazują problemy ludzkie. Nadal na świecie jest tak, że rodzice próbują decydować za swoje dzieci. Przecież to dla ich dobra, nie wiedzą, że muszą zapewnić sobie świetlaną przyszłość.

„Stowarzyszenie umarłych poetów” miało na celu przekazać młodzieży, że najważniejsze jest dążenie do spełnienia marzeń i umiejętności podejmowania za siebie decyzji. Jako ze jestem osobą dość uczuciową – popłakałam się przy końcówce. Książka wiele wnosi do naszego codziennego życia. Nie ważne, że jest krótka. Ważne, że wartościowa. 

Moja ocena to 7/6

Tytuł Oryginalny: Dead Poets Society
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Liczba stron: 160

"W człowieku tkwi nieodparta potrzeba bycia akceptowanym. Za wszelką cenę musicie jednak zaufać tym cząstkom waszej osobowości, które wyróżniają was spośród innych i sprawiają, że jesteście niepowtarzalni. Nawet jeśli wyróżniająca was cecha jest dziwna, czy nieakceptowana."

Cytaty z książki „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”
Share: