Jutro 6. Cienie
John Marsden
Tytuł Oryginalny: The Night is for Hunting
Liczba stron: 272
Tu Ellie. Chciałabym wam opowiedzieć o tych, którzy ostatnio sporo zmienili w naszym życiu. Ale może zacznę od początku...
To Homer i Fi najbardziej chcieli im pomóc. Kevin, jak
zawsze zresztą, na początku stchórzył. A ja nie potrafiłam się zgodzić z Fi i jej
pomysłami. Fi była wściekła. A ja zaczęłam się zastanawiać. Może faktycznie nie
powinnam zawsze obstawać przy swoim zdaniu? W końcu działamy razem. I pojawił
się ktoś, kto nas bardzo potrzebuje. I to powinno być w tej chwili
najważniejsze.
Przypomnienie: „Jutro” opowiada historię o grupie
nastolatków, którzy pewnego dnia wracając z wycieczki z Piekła, niedostępnego
miejsca w górach, zastają opuszczone domy. Po pewnym czasie, w którym zostają
zaatakowani przez żołnierzy, domyślają się, co się stało. Od tej pory
uświadamiają sobie, że mogą polegać tylko na sobie. Dlaczego? Ponieważ wszyscy,
włącznie z ich najbliższymi, zostali pozamykani, a oni tylko dzięki przypadkowi
są na wolności. Wokół nich trwała wojna.
Spotykamy naszych bohaterów w momencie, w którym ich
zostawiliśmy w 5 części. Po udanej akcji na lotnisku Ellie, Fi, Lee, Homer i
Kevin chowają się w Stratton. Czują się bezpiecznie. Tęsknią do Piekła, jednak
na razie wiedzą, że powrót tam jest nie możliwy. Jedyną przeszkodą są ich
zdziczali sąsiedzi – małe dzieci, które mimo, że udają twardych, tak naprawdę
potrzebują pomocy, której chcą udzielić im nasi bohaterowie. Dzieci unikają z
nimi kontaktu do czasu, kiedy Ellie zauważa zbliżających się żołnierzy. Czy tym
razem uda jej się uratować dzieci i jakim kosztem? Tego dowiecie się czytając
książkę…
W recenzji poprzedniej części trochę naskoczyłam na Ellie.
Recenzując tę część musze powiedzieć, że Ellie w 6 części zmienia się, ale na
dobre. Po rozmowie z Fi zaczyna rozumieć, że swoim zachowaniem krzywdzi innych
i siebie samą. Zmienia się podejście Ellie do innych, a co najważniejsze
zaczyna na nowo nawiązywać relację z Lee.
W tej części poznajemy nową grupkę bohaterów, którzy
odmienią na stałe życie Ellie, Fi, Lee, Homera i Kevina. W serii Jutro nie ma
mowy o schematycznych i papierowych postaciach. Każdy, bez wyjątku, się czymś
wyróżnia, a to sprawia, że bohaterowie na długo zapadają nam w pamięci.
Może i nie było tu wielkich wybuchów ani zniszczeń, ale to
nie oznacza, że nic się tu nie działo. Wręcz przeciwnie, akcja trzyma w
napięciu, nie mamy pojęcia co się stanie na następnej stronie. Pisarz nie
zapomniał również o ciekawej fabule, za którą niezmiernie cenię wszystkie jego
pozycje.
John Marsden ukazuje nam w „Jutrze” brutalną prawdę o
świecie, wszystkie konsekwencje wyborów jakie dokonali bohaterowie, nie łagodzi
żadnych faktów (za co bardzo go cenię). Nie dodawał postaciom zdolności,
których w rzeczywistości nie posiadają, nie starał się zwiększyć ich
wytrzymałości.
Czyta się bardzo szybko, sama nie spostrzegłam, kiedy
znalazłam się na końcu i zamykałam za sobą ostatnią kartkę, z uczuciem
niedosytu. Pod koniec wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, a
niestety przerwało w bardzo ciekawym momencie. Czasu, który na nią poświęcisz,
na pewno nie będziesz żałował. Bardzo, bardzo polecam każdemu!
Moja ocena to 6/6
Uwielbiam całą serię "Jutro"
OdpowiedzUsuńT, czytałaś może "Gone"? Coś podobnego do "Jutra"...
Nawet zaczęłam czytać pierwszą część "Gone", ale musiałam przerwać. Mam nadzieję, że zmobilizuję się do ponownego zabrania się za nią :)
Usuń