Jutro 4. Przyjaciele mroku
John Marsden
Tytuł Oryginalny: Darkness, be my Friend
Wydawnictwo: Znak Litera Nova
Liczba stron: 272
”Na myśl o powrocie robi mi się niedobrze. Mam ochotę
krzyknąć: „Posłuchajcie mnie, do diabła! Mam gdzieś wasze wielkie plany!”.
Chcę, żeby ktoś, ktokolwiek, przyznał, że to, czego ode mnie oczekują, jest
wielkie, olbrzymie, gigantyczne.
I nie chodzi wcale o to, że tu jest nam tak wspaniale. Nie jest. Mam wrażenie, że wszyscy przestaliśmy być sobą. Homer chce nami rządzić bardziej niż kiedykolwiek. Fi i Kevin wszystkiego się boją, a Lee... nie poznaję go. No i zrobiłam coś, czego dawna Ellie nigdy by sobie nie wybaczyła.
Jedyne, co pomaga mi przetrwać, to nadzieja, że tam, na miejscu, znów staniemy się sobą.”
I nie chodzi wcale o to, że tu jest nam tak wspaniale. Nie jest. Mam wrażenie, że wszyscy przestaliśmy być sobą. Homer chce nami rządzić bardziej niż kiedykolwiek. Fi i Kevin wszystkiego się boją, a Lee... nie poznaję go. No i zrobiłam coś, czego dawna Ellie nigdy by sobie nie wybaczyła.
Jedyne, co pomaga mi przetrwać, to nadzieja, że tam, na miejscu, znów staniemy się sobą.”
Ellie wraz z przyjaciółmi znów wraca do swego rodzinnego
miasta Wirrawee. Po pobycie w Nowej Zelandii, ponownie mają wkroczyć na tereny
objęte działaniami wojennymi. Mieli nadzieję, że do tego nie dojdzie, a
przynajmniej nie tak szybko, lecz nie mają wyjścia. Walki odcisnęły na nich
swoje piętno. Okazuje się jednak, że w ten sposób powracają do życia. Przez to,
że zaczynają działać, stają się na powrót sobą i widzą sens swych starań.
Szykują coś dużego, nie zamierzają się poddać, a nadzieja jeszcze ich nie
opuściła.
W naszych bohaterach jest coraz mniej życia. Wiele rzeczy
robią machinalnie i mało kiedy nas zaskakują. Przestają się wyróżniać w tłumie,
a stają się zwykłymi, szarymi obywatelami. Na szczęście ten stan odrętwienia po
jakimś czasie zaczyna ich powoli opuszczać i odnajdują na nowo w sobie odwagę.
Ellie obiera rolę przywódczyni, lecz odstępuje jej niekiedy innym. Bohaterowie nadal
byli realistyczni, aczkolwiek coś z ich stylu bycia i charakterów ubyło, a jest
to wielka strata.
Zawiodłam się trochę na fabule. Na początku niewiele się
działo i taki stan rzeczy się nie zmienił do końca powieści. Było mało akcji, z
reguły nie zauważaliśmy nic nowego. Wszystko skupia się wokół jednego
wydarzenia, do którego Ellie i reszta się przygotowują. Uważam jednak, że ta
część niczego nie wniosła do tej serii, choć odpowiedziała mi na pytania,
których już dawno nie poruszali. Czytało się szybko za sprawą prostego języka i
dobrego stylu pisania autora, który nie zmienił się od poprzedniej części (co
jest dużym plusem).
Po „Jutro 4. Przyjaciele mroku” na pewno powinni sięgnąć
fani serii „Jutro”. Jeżeli jednak ktoś posmakował już poprzednich części i nie
odnalazł tam tego czego szukał, to tym bardziej nie powinien sięgać po czwartą
część. Spędziłam miło czas przy lekturze, to prawda, ale zarazem uważam, że
mogłam go lepiej spożytkować, a sama pozycja mogła być o wiele lepsza. Mam
nadzieję, że kolejne części pokażą na co stać autora. Nie jestem pewna komu
miałabym polecić tę pozycję, ale serię ogólnie polecam, bo jest warta
przeczytania.
Moja ocena to 4/6
Jestem delikatnie nią zawiedziona, ponieważ nie było tam
żadnego wielkiego BUM, ani nic z tych rzeczy. Oby w kolejnych częściach się to
zmieniło… :D
0 komentarze:
Prześlij komentarz