EMOCJONUJĄCE ZAKOŃCZENIE BESTSELLEROWEJ TRYLOGII
W niespełna rok Kelsea Glynn z niedoświadczonej nastolatki
zmieniła się w potężną władczynię. Jako królowa Tearlingu zyskała uznanie, a
dzięki uporowi, wizjonerstwu i zdolnościom przywódczym dokonała ważnych zmian w
królestwie. Za cel obrała wyeliminowanie korupcji i przywrócenie rządów
sprawiedliwości, przez co przysporzyła sobie wielu wrogów – jest wśród nich
niegodziwa Szkarłatna Królowa, jej najbardziej zaciekła rywalka, która
wprowadziła swoją armię do Tearlingu.
Kelsea postanowiła uchronić swój lud przed niszczycielskim
najazdem i zrobiła coś niebywałego – oddała w ręce wroga i siebie, i swoje
magiczne szafiry, a na regenta Tearlingu powołała Buławę, zaufanego przywódcę
Straży Królowej. Ale Buława nie spocznie, dopóki wraz ze swoimi ludźmi nie
uwolni władczyni, która została uwięziona w Mortmesne.
Teraz, gdy rozpoczyna się pełna napięcia ostateczna
rozgrywka, w końcu poznamy losy królowej Kelsea oraz całego Tearlingu.
„Nienawiść jest wygodna i przychodzi z łatwością. To miłość
wymaga wysiłku, miłość, za którą każdy z nas musi zapłacić.”
Zazwyczaj ciężko jest stworzyć zakończenie, które w pełni
zadowoliłoby czytelnika, ale w tym przypadku autorka podołała temu zadaniu.
Jest to jedno z piękniejszych zakończeń jakie kiedykolwiek czytałam. Spowodowało to, że już całkowicie zakochałam
się w tej serii.
Fabuła w tej części jest wartka i ciągle się coś dzieje.
Liczne momenty, kiedy Kelsea odpływa i pokazywana jest przeszłość. Dzięki temu
wiele niejasności, które nagromadziły się w poprzednich częściach jest
wyjaśnione. Historia staje się klarowna, ale to w żaden sposób nie powoduje, że
staje się mniej ciekawa! Wręcz przeciwnie! Nareszcie rozumiemy powody postępowania poszczególnych bohaterów, ale
oni nadal nas nie przestają zaskakiwać.
Jestem pod wrażeniem jakiej przemianie uległa Kelsea od
czasów, kiedy ją poznaliśmy w pierwszej części. I ta przemiana nie dotyczyła
jedynie jej wyglądu fizycznego, ale w dużej mierze jej psychiki. Kelsea z
rozdziału na rozdział stawała się bardziej dojrzała, odpowiedzialna, świadoma itd.
Czytając tą powieść stawałam się coraz bardziej dumna z tej powieści, mimo że nie
wyszła ona spod mojego pióra.
„Moja matka mawiała, że to, co mamy, ma się nijak do tego,
czego chcemy.”
Oczywiście byłam również dumna z pozostałych bohaterów tej
trylogii! Co prawda byłam odrobinkę zawiedziona jak autorka poprowadziła dalej
relację między Kelsea a Penem, ale gdy spojrzałam na to już po przeczytaniu
całej książki doszłam do wniosku, że gdyby tego nie zrobiła, to książka ta
stałaby się jedną z wielu, a dzięki temu jest unikatowa.
Z całego serca polecam tą pozycję – tym którzy już
posmakowali Tearlingu, i tym, którzy dopiero szykują się do rozpoczęcia
przygody z Kelseą i jej wiernymi towarzyszami. „Losy Tearlingu” jest to cudowne
zwieńczenie trylogii, które Cię w pełni zadowoli. Ja przynajmniej jestem
szczęśliwa, że ta historia się tak potoczyła.
Moja ocena : 6/6
Trylogia:
Tytuł
Oryginalny: The Fate of Tearling
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 519
Seria jest cudowna. Aż szkoda, że już się skończyła, ale znowu przeciąganie na siłę nie jest dobre. Polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuń