sobota, 10 czerwca 2017

Erika Johansen - "Losy Tearlingu"

EMOCJONUJĄCE ZAKOŃCZENIE BESTSELLEROWEJ TRYLOGII

W niespełna rok Kelsea Glynn z niedoświadczonej nastolatki zmieniła się w potężną władczynię. Jako królowa Tearlingu zyskała uznanie, a dzięki uporowi, wizjonerstwu i zdolnościom przywódczym dokonała ważnych zmian w królestwie. Za cel obrała wyeliminowanie korupcji i przywrócenie rządów sprawiedliwości, przez co przysporzyła sobie wielu wrogów – jest wśród nich niegodziwa Szkarłatna Królowa, jej najbardziej zaciekła rywalka, która wprowadziła swoją armię do Tearlingu.

Kelsea postanowiła uchronić swój lud przed niszczycielskim najazdem i zrobiła coś niebywałego – oddała w ręce wroga i siebie, i swoje magiczne szafiry, a na regenta Tearlingu powołała Buławę, zaufanego przywódcę Straży Królowej. Ale Buława nie spocznie, dopóki wraz ze swoimi ludźmi nie uwolni władczyni, która została uwięziona w Mortmesne.

Teraz, gdy rozpoczyna się pełna napięcia ostateczna rozgrywka, w końcu poznamy losy królowej Kelsea oraz całego Tearlingu.

„Nienawiść jest wygodna i przychodzi z łatwością. To miłość wymaga wysiłku, miłość, za którą każdy z nas musi zapłacić.”

Zazwyczaj ciężko jest stworzyć zakończenie, które w pełni zadowoliłoby czytelnika, ale w tym przypadku autorka podołała temu zadaniu. Jest to jedno z piękniejszych zakończeń jakie kiedykolwiek czytałam. Spowodowało to, że już całkowicie zakochałam się w tej serii.

Fabuła w tej części jest wartka i ciągle się coś dzieje. Liczne momenty, kiedy Kelsea odpływa i pokazywana jest przeszłość. Dzięki temu wiele niejasności, które nagromadziły się w poprzednich częściach jest wyjaśnione. Historia staje się klarowna, ale to w żaden sposób nie powoduje, że staje się mniej ciekawa! Wręcz przeciwnie! Nareszcie rozumiemy powody  postępowania poszczególnych bohaterów, ale oni nadal nas nie przestają zaskakiwać.

Jestem pod wrażeniem jakiej przemianie uległa Kelsea od czasów, kiedy ją poznaliśmy w pierwszej części. I ta przemiana nie dotyczyła jedynie jej wyglądu fizycznego, ale w dużej mierze jej psychiki. Kelsea z rozdziału na rozdział stawała się bardziej dojrzała, odpowiedzialna, świadoma itd. Czytając tą powieść stawałam się coraz bardziej dumna z tej powieści, mimo że nie wyszła ona spod mojego pióra.

„Moja matka mawiała, że to, co mamy, ma się nijak do tego, czego chcemy.”

Oczywiście byłam również dumna z pozostałych bohaterów tej trylogii! Co prawda byłam odrobinkę zawiedziona jak autorka poprowadziła dalej relację między Kelsea a Penem, ale gdy spojrzałam na to już po przeczytaniu całej książki doszłam do wniosku, że gdyby tego nie zrobiła, to książka ta stałaby się jedną z wielu, a dzięki temu jest unikatowa.

Z całego serca polecam tą pozycję – tym którzy już posmakowali Tearlingu, i tym, którzy dopiero szykują się do rozpoczęcia przygody z Kelseą i jej wiernymi towarzyszami. „Losy Tearlingu” jest to cudowne zwieńczenie trylogii, które Cię w pełni zadowoli. Ja przynajmniej jestem szczęśliwa, że ta historia się tak potoczyła.


Moja ocena : 6/6

Trylogia:
  1. "Królowa Tearlingu"
  2. "Inwazja na Tearling"
  3. "Losy Tearlingu"


Tytuł Oryginalny: The Fate of Tearling
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 519
Share:

1 komentarz:

  1. Seria jest cudowna. Aż szkoda, że już się skończyła, ale znowu przeciąganie na siłę nie jest dobre. Polecam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń