Ginący świat koczowników, tęsknota za Rosją i marzenia o
Zachodzie
Reportaż jest podróżą do świata magicznych medres i miast, a także niesamowitych gór, pasterskich zwyczajów oraz codziennych problemów mieszkańców Azji Centralnej. To opowieść o ludziach szukających własnego miejsca na gruzach nowej, postradzieckiej rzeczywistości. Rosjanach, którzy po upadku „Imperium” stali się jakby bezdomni, Kirgizach - budujących swą nową tożsamość oraz Uzbekach, dla których brakuje miejsca zarówno we własnej ojczyźnie, jak i zamieszkiwanej przez nich od wieków kirgiskiej części Kotliny Fergańskiej.
Mnogość kultur, zawiłość dziejów i prywatnych historii sprawia, że zawodzą definicje tożsamości, a częstokroć jej najlepszą busolą jest przywiązanie do jurty, żywego języka, albo sposobu życia.
Kirgizi przed niespełna wiekiem zeszli z gór i zamieszkali w miastach. W przeciągu ostatnich lat ich kraj stał się areną kilku gwałtownych przewrotów i rewolucji. Książka jest opowieścią o ciężarze współczesnych czasów, ludzkich marzeniach i wciąż obecnej nadziei na lepszy czas, w przepięknym i nadal mało znanym zakątku globu, ziemi na końcu świata, gdzie wszystko jest jeszcze możliwe.
„Obłoki Fergany” to kolejny reportaż, który wpadł w moje
ręce. Tytułowa Fergana to miasto we wschodnim Uzbekistanie, czyli o jednym z
miejsc o których opowiada ta książka. Muszę przyznać, że ten reportaż jest
napisany tak lekkim i przyjemnym językiem, że książkę pochłania się w trakcie
jednego dnia.
Autor w bardzo ciekawy sposób ukazuje historię tych miejsc.
Nie podaje on suchych faktów jak to zazwyczaj bywa, tylko przeszłość opowiadana
jest przez kogoś np. Jelenę, Batmana z Sowieckiej czy Timura (są to osoby,
które podczas swojej podróży spotkał Pan Przemysław i które przeżyły te
wydarzenia, więc mamy opowieść o np. rewolucji z kwietnia 2010, którą
przedstawia Timur biorący w niej udział – chwali się, że zdobył wtedy 2000
sumów i radio). Osobiście uważam, że w
ten sposób lepiej się poznaje historię jakiegoś miejsca – słuchając (w tym
przypadku czytając) opowieści innych, doświadczonych życiem osób. Zazwyczaj te
opowieści są tak barwne i prawdziwe, że człowiek jest w stanie poczuć się jakby
sam brał udział w tych wydarzeniach, które zaważyły na losie i życiu tych
ludzi.
Książka jest pełna ciekawostek, których nigdy bym się nie
spodziewała. Bo na przykład w Polsce nie praktykuje sie sportu zwanego
Ulak-tartysz, który polega na tym, że jeźdzcy na koniach starają się wrzucić do
bramki przeciwników kozie truchło bez kozy, a zaś w Kirgistanie jest to
praktykowany sport na szeroką skalę.
Autor opisuje codzinne życie mieszkańców tych krain, daje
nam wiele powodów do refleksji. Już na samym początku zorientowałam się jak
mało wiem na temat tych miejsc, ale dzięki autorowi wiem więcej niż przeciętny
człowiek i teraz pozostaje mi tylko marzyć, że kiedyś uda mi się tam wybrać i
doświadczyć tego o czym opowiadał Pan Przemysław.
Teraz zaczęłam gustować reportażach, a skutkiem tego jest
obmyślanie planu, jak zdobyć tyle pieniędzy by móc wyruszyć w daleką podróż.
Nie zawiodłam się czytając tą książkę. Wiedziałam już od
początku, że mnie porwie i sobą zauroczy, a obecność tylu fotografii sprawiło,
że ta pozycja uzyskała ode mnie kolejne plusy. Mówią żeby nie oceniać książki po okładce, ale to zdjęcie, które ujrzałam jak tylko otrzymałam tą książkę sprawiło, że nie mogłam się doczekać aż zajrzę do jej wnętrza.
Nie pozozstaje mi nic innego jak tylko polecić tą pozycję.
Nawet jeżeli ktoś nie przepada za reportażami, to myślę, że dla tej książki
warto spróbować się przełamać. Z ręką na sercu obiecuję, że się nie
rozczarujecie.
Moja ocena: 6/6
Tytuł Oryginalny: Obłoki Fergany
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 304
Za możliwość przeczytania dziękuję
Właśnie zostałam przekonany do przeczytania tej książki. Nigdy nie brałem się za reportaże, ale do odważnych świat należy. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń