wtorek, 3 stycznia 2017

Erika Johansen - "Inwazja na Tearling"

W pasjonującej kontynuacji bestsellerowej "KrólowejTearlingu" wrogie Mortmesne najeżdża ziemie Tearlingu, stanowiąc śmiertelne zagrożenie zarówno dla Kelsea, jak i całego królestwa.

Z każdym dniem Kelsea Glynn coraz bardziej oswaja się z rolą władczyni. Kładąc kres zsyłkom niewolników do sąsiedniego Mort, wchodzi w drogę czerpiącej moc z czarnej magii Szkarłatnej Królowej – a ta nie cofnie się przed niczym. Szkarłatna Królowa postanawia wysłać straszliwą armię, by upomnieć się o swoje. Nic już nie powstrzyma inwazji na Tearling.

Lecz gdy mortmesneńskie wojska podchodzą coraz bliżej, Kelsea w tajemniczy sposób udaje się spojrzeć w czasy sprzed Przeprawy i odnaleźć w nich niezwykłą i groźną sojuszniczkę: Lily, która walczy o życie w świecie, w którym już samo bycie kobietą bywa przestępstwem. Przyszłość Tearlingu – i duszy Kelsea – może zależeć od Lily i kolei jej życia, lecz młoda królowa ma bardzo mało czasu, by dowiedzieć się, jaki los spotkał kobietę.


W kolejnej olśniewającej książce Eriki Johansen wracają doskonale znani czytelnikom bohaterowie – w tym Buława i Szkarłatna Królowa – oraz pojawiają się fascynujący nowi aktorzy, przez co ta niezwykła opowieść o magii, tajemnicach i zawziętej młodej bohaterce zyskuje kolejne ekscytujące wymiary.

Druga część nie zaczyna się od razu od wydarzeń, którymi zakończyła się pierwsza cześć trylogii tworzonej przez Erikę Johansen. Akcja rozkręca się już od pierwszych stron. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko poświęcić całą niedzielę na tą książkę (posiłki traktowałam jako karę boską).

Zdecydowanym plusem tej historii jest fakt, że jest ona pisana z różnych perspektyw. Autorka nie ograniczyła się tylko do opisania punktu widzenia Kelsea, ale także swoją historię opowiada ojciec Taylor, Mroczna Królowa, a nawet pułkownik Hall. Dzięki temu czytelnik lepiej rozumie całą sytuację.

Spod pióra autorki powstają bohaterowie, którzy dodatkowo urozmaicają tę powieść. Kocham tych bohaterów za to, że nie są doskonali i nie zawsze dokonują poprawnych wyborów (oczywiście wściekałam się na nich za to, ale to tylko pokazuje, jak bardzo przeżywałam tą historię).

Kontynuacja „Królowej Tearlingu” nie zawiodła mnie. Była nawet lepsza od poprzedniczki, a samo zakończenie pozostawia niedosyt. Nawet nie wiem jak określić mój ból, kiedy dowiedziałam się, że trzecia część pojawi się dopiero we wrześniu tego roku. Jedyne co mi pozostaje to czytać tę historię od nowa czekając do września.


Tytuł Oryginalny: The Invasion of the Tearling
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 500

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz