piątek, 13 stycznia 2017

Jennifer L.Armentrout – "Onyks"

Departament Obrony przysłał swoich ludzi. Jeśli tylko dowiedzą się co potrafi Daemon i że jesteśmy połączeni, już jest po mnie. Podobnie jak i po nim. I jeszcze jest ten nowy chłopak w szkole, który ma własną tajemnicę. Wie co mi się przydarzyło i może pomóc, ale żeby to zrobić muszę okłamać Daemona i trzymać się od niego z daleka. Tak jakby to było w ogóle możliwe.

Ale wtedy wszystko się zmienia...

Widziałam kogoś kto nie powinien żyć. I muszę o tym powiedzieć Daemonowi, nawet jeśli wiem, że nie zaprzestanie poszukiwań, dopóki nie dotrze do prawdy. Co stało się z jego bratem? Kto go zdradził? I czego chce Departament Obrony od nich i ode mnie?

Nikt nie jest tym na kogo wygląda. I nie każdy wyjdzie żywy z pajęczyny kłamstw...
„Skromność jest dla świętych i nieudaczników. Ja nie jestem ani jednym, ani drugim.”
Historia opisana w książce rozpoczyna się od momentu, w którym skończyła się pierwsza część („Obsydian”). Szczerze powiedziawszy lubię takie rozwiązania. Dzięki nim nie tracimy niczego z życia bohaterów i ciągle jesteśmy na bieżąca, a ponadto zabieg ten znacznie dynamizuje fabułę. (+1pkt do oceny).

Nowe postaci, nowe tajemnice, nowe problemy – to jest to co serwuje nam Pani Jennifer w drugiej części serii opowiadającej o kosmitach żyjących między ludźmi. Uważam, że książka jest zdecydowanie lepsza niż poprzedniczka. Prawie od razu zaczyna się coś dziać, akcja przyśpiesza, dzieją się dziwne rzeczy, czyli to na co każdy czytelnik czeka (+1pkt).

„-Jesteś zazdrosny?
-Ja? Zazdrosny o niego? Nie. Chodzi mi o to, że Blake to głupie imię.”

Deamon jest ciągle tym samym aroganckim typkiem (+1pkt), ale w tej części zrobił się trochę…misiowaty? Pokazuje nam swoją troskliwą, opiekuńczą stronę. Zaś jeśli chodzi o Kat, to muszę się przyznać, że w tej części przez większość czasu denerwowała mnie swoim dziecinnym zachowaniem i tym że działała na dwa fronty (nie rozpiszę się na ten temat, bo to oznaczałoby spoiler). Zdecydowanie bardziej lubiłam ją w poprzedniej części, ale jak to zawsze w seriach jest – bohaterowie nigdy nie pozostają Ci sami. Co prawda pod koniec tej części Kat już się zmieniła i jest bardziej dorosła, ale jednak przez ponad połowę książki zachowywała się jak głupia, uparta nastolatka (-1pkt).

Co więcej mogę powiedzieć? Trochę się zawiodłam, ale to nie jest coś z czym nie mogłabym żyć. Działo się więcej niż w poprzedniej części (+2pkt), więc mam nadzieję, że tak pozostanie w kolejnych częściach.

Polecam, tym którzy już zaczęli czytać tą serię, a tym którzy jeszcze nie mieli przyjemności poznać bliżej Deamona, Katy, Dee i innych zachęcam do sięgnięcia po pierwszą część.

Moja ocena: 1+1+1-1+2 =4   4/6

Tytuł Oryginalny: Onyx
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 522

„Słowa to najpotężniejsze narzędzie. Proste i zazwyczaj niedoceniane. Potrafią leczyć. Potrafią niszczyć.”


Seria Lux:
  1. "Obsydian"
  2. "Onyks"
  3. "Opal"
  4. "Origin"
  5. "Opposition"

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz