piątek, 3 maja 2013

Susan Ee - "Angelfall"


Angelfall
Susan Ee


Tytuł Oryginału: Angelfall
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 316

Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?

Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry. Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem.

Czy postąpią właściwie?


„Angelfall” jest kolejną książką z postapokaliptycznej półki. Można by powiedzieć, że ten temat został już doszczętnie wykorzystany na wszystkie sposoby, jednak Susan Ee serwuje nam coś zupełnie nowego. Zawsze postrzegaliśmy anioły jako te dobre, w tej książce one „przechodzą na ciemną stronę mocy”. Angelfall to trzymająca w napięciu, momentami brutalna i krwawa opowieść o końcu świata.

„prawda jest taka ,że wszyscy poruszamy się po omacku i czasem potykamy się o coś strasznego.”

Akcja pędzi na łeb, na szyję i to dosłownie. Razem z Penryn jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń. Powieść "Angelfal" pochłonęła mnie bez reszty, dla niej przełamałam swoje ograniczenia, zastrzeżenia i nie żałuję. Książka niejednokrotnie mnie zaskoczyła, porwała wraz z wartką i dynamiczną akcją, wzbudziła morze emocji, które napływały falami i uderzały znienacka.

Bohaterowie są nietuzinkowi. Penryn została niesamowicie wykreowana. Silna i waleczna dziewczyna ma w sobie coś z Katniss z ,,Igrzysk śmierci” i Leny z ,,Delirium”. Jest gotowa poświęcić wszystko, by uratować siostrę i na nowo połączyć swoją rodzinę.  Co zaś się tyczy Raffe’a. Jak na anioła przystało jest zabójczo przystojny, umięśniony i tak dalej. Matka Penryn jest prawdziwym majstersztykiem. Pomimo faktu, że jest ona drugoplanową postacią, to właśnie jej pojawienie się wzbudza dreszcz. Pozostali bohaterowie może nie zaznaczają swojej obecności aż tak mocno, ale i nie przemykają niezauważeni. Sądzę, że poznamy ich lepiej w następnych tomach, ,,Angelfall” było dla nich tylko rozgrzewką.

Początek znajomości naszych bohaterów w niczym nie przypomina relacji opartej na sympatii, ich pełne złośliwości dialogi mogą powodować chichot. Bardzo cieszę się z faktu, że autorka nie zafundowała nam kolejnego rzewnego romansu.

Reasumując. „Angelfall” to powieśc, która na pewno wielu osobom przypadnie do gustu. Składają się na to nie tylko wyżej wymienione atuty, ale także piękna okładka skutecznie przykuwająca wzrok.

Nie przedłużając już… gorąco polecam!

Moja ocena to 7/6

„- Jak ci na imię? - pyta przywódca. (...) - Przyjaciele nazywają mnie Gniew - odpowiada poza kolejnością Raffe. - A wrogowie mówią do mnie Błagam Miej Litość. A tobie jak na imię, wojaku?”

Cytaty z „Angelfall”
Share:

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja :) Uwielbiam tą książkę i nie mogę doczekać się 3 części ( bo drugą już przeczytałam) <3

    OdpowiedzUsuń