poniedziałek, 27 maja 2013

S.J. Kincaid - "Insygnia Wojny Światów"

Tom Raines chciałby być kimś wyjątkowym. Niestety jego życie jest wyjątkowo… nudne – to nieustająca wędrówka od kasyna do kasyna z ojcem, pechowym hazardzistą.

Tom zarabia na nich obu, wyzywając innych na pojedynki w grach komputerowych. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Ktoś dostrzega jego osiągnięcia w świecie wirtualnych potyczek. Tom dostaje propozycję – może zostać kadetem w Wieży Pentagonu, elitarnej akademii wojskowej. Jeśli przetrwa, stanie się członkiem Sił Układu Słonecznego i poprowadzi swój kraj do zwycięstwa w III wojnie pozaziemskiej. Wreszcie będzie kimś ważnym, nadludzką maszyną bojową obdarzoną możliwościami, o jakich marzy każdy wirtualny wojownik. Życie w Wieży daje Tomowi wszystko, czego zawsze pragnął – przyjaciół, zainteresowanie dziewczyn, szacunek rywali. Ale czy jest gotów zapłacić za to najwyższą cenę?


„- Tom - powiedział Vik, gdy weszli do Kwatery Stonewalla. - Jesteśmy tak beznadziejni, że aż mi przykro.”

Tom jest jak najbardziej zwyczajnym chłopakiem. Autorka przypisała mu cechy przeciętnego i rozbrykanego chłopaka. Po raz kolejny mamy możliwość zauważenia dojrzewania głównych bohaterów. Pozostałe postaci są również ciekawymi dzieciakami, przez co wszytsko jest bardzo realistyczne. Te prostoliniowe przedstawienie charakterów sprawiało, iż praktycznie od razu było wiadomo, kto po jakiej stronie stoi, kim jest i czy warto mu zaufać, aczkolwiek również dodawało to autentyzmu całej historii.

Tom trafia do dość niezwykłego środowiska, gdzie ma szanse zacząć wszystko od nowa. Autorka zaprezentowała nam nową wizję III Wojny Światowej. Pomimo, że nie było tu wiele walk, nie nudziłam się. Wszystkie najprostsze rzeczy zostały przedstawione w ciekawy sposób. Kolejne dawki humoru serwowali Tom i Vik. Przekomarzając się oraz kłócąc potrafili doprowadzić do szczerego śmiechu.  Nie sposób nie zauważyć, pokazanego zakłamania telewizji i tego, że niektórzy ludzie są tylko symbolami, a nie prawdziwymi bohaterami i sprawcami danego czynu.

Całość jest opisana lekko i przyjemnie. Autorka napisała „Insygnia Wojny Światów” prostym i nie sprawiającym trudności stylem. Już pierwsze strony mnie zahipnotyzowały, została przeze mnie przeczytana w zastraszającym tempie. Zdaję sobię sprawę z faktu, że jeszcze nie raz wrócę do tej pozycji.

„- Nie wierzę.

- Naprawdę miałem bliznę. - Vik wskazał na swoją brew.
- Tak, w to wierzę. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żebyś kiedykolwiek wyglądał męsko.”


Cóż mogę powiedzieć? Mój umysł radował się przy czytaniu tej książki i bardzo prosi o jeszcze więcej. Nie mogę się już doczekać kolejnej części przygód Toma i jego przyjaciół, a jeszcze bardziej wyczekuję na ekranizację, którą podobno ma się zająć 20th Century Fox. 


„Insygnia” to książka, z którą jeszcze nigdy wcześniej się nie spotkaliście, a ja gwarantuję Wam, że będzie z tej znajomości naprawdę bardzo szczęśliwi. Ze swojej strony mogę ją z całego serca polecić wszystkim osobom, nie tylko tym zakochanym we wszelkiego rodzaju fantastyce. Książka z pewnością podbije serca wszystkich czytelników!

Moja ocena 6/6


Tytuł Oryginału : Insignia
Wydawnictwo : Literacki Egmont

Liczba stron : 472
Share:

2 komentarze:

  1. To jest niesamowita książka. Czekam na drugą część i film :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna książka. Oby druga część utrzymała poziom.

    OdpowiedzUsuń