Tom zarabia na nich obu, wyzywając innych na pojedynki w
grach komputerowych. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Ktoś dostrzega jego
osiągnięcia w świecie wirtualnych potyczek. Tom dostaje propozycję – może
zostać kadetem w Wieży Pentagonu, elitarnej akademii wojskowej. Jeśli przetrwa,
stanie się członkiem Sił Układu Słonecznego i poprowadzi swój kraj do
zwycięstwa w III wojnie pozaziemskiej. Wreszcie będzie kimś ważnym, nadludzką
maszyną bojową obdarzoną możliwościami, o jakich marzy każdy wirtualny
wojownik. Życie w Wieży daje Tomowi wszystko, czego zawsze pragnął –
przyjaciół, zainteresowanie dziewczyn, szacunek rywali. Ale czy jest gotów
zapłacić za to najwyższą cenę?
„- Tom - powiedział Vik, gdy weszli do Kwatery Stonewalla. -
Jesteśmy tak beznadziejni, że aż mi przykro.”
Tom jest jak najbardziej zwyczajnym chłopakiem. Autorka
przypisała mu cechy przeciętnego i rozbrykanego chłopaka. Po raz kolejny mamy
możliwość zauważenia dojrzewania głównych bohaterów. Pozostałe postaci są również
ciekawymi dzieciakami, przez co wszytsko jest bardzo realistyczne. Te
prostoliniowe przedstawienie charakterów sprawiało, iż praktycznie od razu było
wiadomo, kto po jakiej stronie stoi, kim jest i czy warto mu zaufać, aczkolwiek
również dodawało to autentyzmu całej historii.
Tom trafia do dość niezwykłego środowiska, gdzie ma szanse
zacząć wszystko od nowa. Autorka zaprezentowała nam nową wizję III Wojny
Światowej. Pomimo, że nie było tu wiele walk, nie nudziłam się. Wszystkie
najprostsze rzeczy zostały przedstawione w ciekawy sposób. Kolejne dawki humoru
serwowali Tom i Vik. Przekomarzając się oraz kłócąc potrafili doprowadzić do
szczerego śmiechu. Nie sposób nie
zauważyć, pokazanego zakłamania telewizji i tego, że niektórzy ludzie są tylko
symbolami, a nie prawdziwymi bohaterami i sprawcami danego czynu.
Całość jest opisana lekko i przyjemnie. Autorka napisała
„Insygnia Wojny Światów” prostym i nie sprawiającym trudności stylem. Już
pierwsze strony mnie zahipnotyzowały, została przeze mnie przeczytana w
zastraszającym tempie. Zdaję sobię sprawę z faktu, że jeszcze nie raz wrócę do
tej pozycji.
„- Nie wierzę.
- Naprawdę miałem bliznę. - Vik wskazał na swoją brew.
- Tak, w to wierzę. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żebyś kiedykolwiek
wyglądał męsko.”
Cóż mogę powiedzieć? Mój umysł radował się przy czytaniu tej
książki i bardzo prosi o jeszcze więcej. Nie mogę się już doczekać kolejnej
części przygód Toma i jego przyjaciół, a jeszcze bardziej wyczekuję na
ekranizację, którą podobno ma się zająć 20th Century Fox.
„Insygnia” to książka, z którą jeszcze nigdy wcześniej się
nie spotkaliście, a ja gwarantuję Wam, że będzie z tej znajomości naprawdę
bardzo szczęśliwi. Ze swojej strony mogę ją z całego serca polecić wszystkim
osobom, nie tylko tym zakochanym we wszelkiego rodzaju fantastyce. Książka z
pewnością podbije serca wszystkich czytelników!
Moja ocena 6/6
Tytuł Oryginału : Insignia
Wydawnictwo : Literacki Egmont
Liczba stron : 472
To jest niesamowita książka. Czekam na drugą część i film :D
OdpowiedzUsuńGenialna książka. Oby druga część utrzymała poziom.
OdpowiedzUsuń