Od czasu niezwykłych wydarzeń opisanych w Atramentowej krwi,
kiedy to opowieść Atramentowe serce w czarodziejski sposób wciągnęła Meggie, Mo
i Smolipalucha na swoje karty, życie w Atramentowym Świecie stało się nie do
zniesienia. Dopiero gdy po zimie nadeszła wiosna, pojawił się cień nadziei na
szczęśliwe zakończenie. Był tylko jeden warunek – Meggie, jej ojciec i ich
przyjaciele mieli zawrzeć niebezpieczny układ ze śmiercią.
Są zbójcy. Są wróżki, szklane ludziki, mszanki, zielarki,
czarne charaktery, martwy jednorożec, zabity dla zabawy. Są bezduszne postacie.
Są niebezpieczeństwa, czyhające nawet na dzieci. Jest Elinor i Dariusz,
pozostawieni w "tym" świecie, jest rozpacz, tęsknota i lęk o
najbliższych, o ich los, którego Elinor nie może poznać z żadnej książki. Jest
Meggie, targana rozterkami sercowymi i obawami o ojca i matkę, jest Resa i jej
tajemnica, jest Smolipaluch, jest Mo - Sójka, rozkładający się Żmijogłowy, i
coś naprawdę niezwykłego - dwóch pisarzy / lektorów, zwalczających się i
rzucających sobie pod nogi kłody utkane z atramentowych słów, słów nie zawsze
skutecznych, słów buntujących się przeciwko swemu autorowi, słów, które nie
zawsze delikatnie spływają na końcówkę zaostrzonego gęsiego pióra.
Kilka zdarzeń zasługuje na szczególne wyróżnienie: genialnym
posunięciem było wprowadzenie do akcji śmierci - bardzo podobała mi się zmienna
forma, którą przyjmowała śmierć. Pomysł z "zespoleniem" myślowym i
emocjonalnym Mo i Smolipalucha uważam za bardzo trafiony, tak samo jak nowe
umiejętności i zdolności Ognistego Tancerza. Wnosi to do akcji odrobinę magii i
nadziei, że śmierć to nie koniec. :)
Słów jeszcze kilka o wydaniu. Okładka, jak widać powyżej,
bardzo stylowa, pasuje do pozostałych w serii. Wewnątrz również zadbano o tego
nieco młodszego czytelnika: duże litery i przejrzysta interlinia bardzo ułatwia
czytanie, a żeby jeszcze dodać smaczku, każdy rozdział rozpoczyna się jakimś
cytatem i kończy niewielką ilustracją. Na końcu zaś dodano spis owych cytatów i
(głównie na użytek młodszych czytelników jak mniemam) spis postaci i miejsc.
Może być bardzo użyteczny, zważywszy, że trzeba było ładnych kilku stron, aby
go pomieścić. Cała seria jest moim zdaniem jednym z najlepszych przykładów na
to, jak powinna wyglądać przyjazna czytelnikom powieść młodzieżowa.
Więcej nie napiszę. Musicie przeczytać sami. A uwierzcie mi –
warto to zrobić.
Z całego serca polecam trylogię o Atramentowym Świecie.
Czegoś takiego jeszcze nie czytaliście.
Moja ocena : 6/6
Atramentowy Świat:
Tytuł Oryginalny : Tintentod
Wydawnictwo : Egmont
Liczba stron : 670
Cytat na pożegnanie serii :
„- Ogień i woda - rzekł - nie za bardzo się kochają. Ale
jeśli już się kochają, to namiętną miłością.”
Jeszcze tylko trzy słowa:
Serce
Krew
Śmierć
Wtajemniczeni będą wiedzieć o co chodzi :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz