Apokaliptyczny thriller, który każdemu zmrozi krew w żyłach.
W wyniku niewytłumaczalnej awarii luksusowy wycieczkowiec traci kontakt ze
światem. Na dryfującym statku dochodzi do kolejnych, coraz groźniejszych
wydarzeń. Giną pasażerowie i członkowie załogi, a dzieła zniszczenia dopełnia
tropikalny sztorm. Przywództwo nad garstką ocalonych obejmuje kobieta obdarzona
nadprzyrodzonymi zdolnościami, ale czy to wystarczy, żeby uratować garstkę
niedobitków? I czy ocalenie w ogóle jest możliwe?
Najbardziej rażącą wadą tej książki jest [uwaga] zbyt
obficie wypełniony szczegółami opis książki na okładce. Kiedy go przeczytałam
fabuła nie była dla mnie zaskoczeniem, tylko po kolei opisywała to co było
wspomniane w opisie. To spowodowało, że wiedziałam co powinno teraz nastąpić,
jaka relacja połączy dane osoby itd.. Nie oznacza to wcale, że nie było efektu
zaskoczenia, bo owszem, książka trzyma w napięciu i autorka często wplata
wątki, które nie zostały wspomniane w tym obszernym opisie.
Sarah Lotz jest autorką misternie stworzonego przerażającego
thrilleru, który niepokoi, przeraża i otula mrokiem czytelnika. Książka
dosłownie ogarnia osobę czytającą swym mrokiem i wypuszcza dopiero po
przeczytaniu ostatniej strony. Autorka nie daje nam chwili do wytchnienia,
kiedy już myślimy, a nawet po prostu mamy nadzieję, że wszystko się uspokoiło
choćby na chwilę, to właśnie wtedy ona wplata w fabułę coś co powoduje jeszcze
większe zaskoczenie i zamieszanie. Tak jest to zrobione z samym końcem tej
powieści – już myślimy, że nic więcej nie może się wydarzyć, a tu jednak baam i
mamy niepokojący koniec, który pozostawia niedosyt i przerażenie. Prawdę mówiąc
to siedziałam jak na szpilkach czytając tą książkę.
Pierwsza była „Troje”, a w następnej kolejności „Dzień
czwarty”. Owszem czytałam debiutancką książkę Pani Lotz, czyli „Troje”, ale po
głębszej analizie uważam, że spokojnie można czytać „Dzień czwarty” bez uprzedniego
czytania „Trojga”. Wszelkie wątki, które stanowią powiązanie między tymi
powieściami zostały w wyjaśnione w bardzo sprytny sposób, bo czytelnik nie jest
przytłoczony informacjami z poprzedniej części. W pewien sposób książki te
tworzą jakąś całość, ale równocześnie każda opowiada swoją odrębną historie.
Zapewne w kolejnej części wymagana będzie wiedza z obydwu książek, ale to są
tyko moje dywagacje.
Nigdy nie sądziłam by postaci jednej książki mogły być tak
przesiąknięte mrokiem. Tak de facto każda osoba, która miała jakieś znaczenie w
tej powieści, miała swoją tajemnicę, emanowała niepokojem i sprawiała, że ta
książka jest jeszcze bardziej mroczna. Czytelnik sam musi zdecydować jaka jest
prawda, musi wybrać w co ma wierzyć i komu zaufać, a to nie jest takie łatwe
zadanie. Bohaterowie są równie misternie stworzeni co fabuła. Nie ma tu miejsca
na przypadek. Wszystko jest dokładnie zaplanowane.
Serdecznie polecam tym, którzy nie mieli jeszcze styczności
z twórczością Sarah Lotz, ale także tym, którzy już ją znają. Gwarantuję Wam,
że będziecie czytać tą książkę na wdechu i nie będziecie chcieli jej odstawić.
Jest jak narkotyk. Mroczny narkotyk, który zapewnia niesamowite przeżycia.
Przeczytajcie, a sami się przekonacie, jak bardzo mroczny
może być thriller.
Moja ocena: 5/6 (-1 za zbyt obszerny opis)
Tytuł Oryginalny: Day Four
Wydawnictwo: Akurat
Za możliwość przeczytania dziękuję
Byłem zachwycony jej poprzednią książką, więc na pewno się za tą niedługo zabiorę.
OdpowiedzUsuńPS
Ciekawie napisane recenzje.