Ben Stiller nazywa się tak, jak słynny komik, ale w życiu
wcale nie jest mu do śmiechu. Dziesięć lat temu zaginęła jego ukochana Sally, a
on stracił intratną posadę głównego technologa korporacji SkyCom,
najpotężniejszej firmy na świecie. Demony przeszłości powracają, w ciągu
jednego dnia zmieniając pozornie ułożone życie Bena w koszmar pełen
emocjonujących zdarzeń i zagadek. Czy dziennikarz poszukujący sensacji w SkyCom
ma rzeczywiście czyste intencje? Czy policja wracająca do sprawy Sally nie
działa na zlecenie potężnych wrogów? Czy osoba, którą Ben po latach zobaczył na
promenadzie nad brzegiem morza, to rzeczywiście jego ukochana? A jeśli tak, jak
to możliwe, skoro Ben dobrze wie, że Sally wcale nie zaginęła, tylko została
zamordowana?
Największym zaskoczeniem jakie mnie spotkało podczas
czytania tej powieści była fabuła. Mariusz Zielke sprytnie lawiruje, zwodzi i
jednocześnie zapędza czytelnika w róg, całkowicie mieszając mu w głowie. Tajemnica
goni tajemnicę i kiedy wreszcie wydaje nam się, że znamy rozwiązanie, Zielke
umiejętnie zwodzi nas po raz kolejny. Wydawałoby się, że to może być po jakimś
czasie męczące, ale z każdą sekundą głębiej wnikałam między strony tej książki,
a Mariusz zdołał utrzymać moje zainteresowanie do samego końca. Każda historia
czy mała cząstka fabuły jest ze sobą powiązana, a odkrywanie wzajemnych
korelacji między postaciami to czysta przyjemność. Dodatkowym plusem jest
zakończenie, którego NIKT by się nie spodziewał.
Narracja przeważającej części "Easylog" prowadzona
jest w pierwszej osobie - odbiorca widzi świat oczami Bena, który potrafi go
nieźle zaintrygować, omamić i oczarować swoją inteligencją i pewnością siebie.
Wyjątkami są rozdziały poświęcone członkom mafii - mamy w nich do czynienia z
narracją trzecioosobową. Postaci pojawiających się w książce nie ma przesadnie wiele,
przez co spokojnie można się połapać, kto jest kim. Dużo gorzej jest już z ich
zamiarami i usilnie skrywanymi sekretami, które są odkrywane stopniowo lub
dopiero w finale powieści. Mamy więc parę paskudnych kreatur, parę geniuszy i
piękne kobiety, czyli wystarczający zestaw charakterów, który można obarczyć
udziałem w sensacyjnej rozróbie.
Zaletą jest też styl autora – prosty, ale nie banalny.
Sprawia, że książkę czyta się faktycznie przyjemnie i szybko. Ta historia
potrafi sobą zainteresować i sprawić, że nasza ciekawość bierze górę –
koniecznie musimy dowiedzieć się prawdy. Musimy poznać odpowiedzi na pytania:
Kto? Jak? I dlaczego? Nie znajdziemy tutaj wielowątkowości i motywów
pobocznych, wszystko sprowadza się do jednej sprawy, którą autor w umiejętny
sposób skonstruował i pokomplikował.
„Easylog” to całkiem przyjemna pozycja, która zapewnia
rozrywkę na jeden wieczór. Czyta się przyjemnie, nie ma czasu na nudę, a fabuła
jest dobrze skonstruowana. Mariusz Zielke zrobił kawał dobrej, pełnej zwrotów
akcji, kłamstw i rozrywki roboty. Przy Easylog trudno będzie się Wam nudzić. Liczne
powiązania bohaterów z Polską nie pozwalają zapomnieć, że autorem tej dobrej
lektury jest Polak. Czy polecam? Oczywiście! Pozwólcie dodać swojej
biblioteczce trochę powera i sięgnijcie po Easylog. Mam nadzieję, że Wam
również przypadnie do gustu!
Moja ocena 6/6
„Życie już takie jest, nie zostawia niespłaconych rachunków
w całkowitym zapomnieniu.”
Tytuł Oryginalny: Easylog
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 352
Cytat z książki „Easylog”
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję
Wydawnictwu AKURAT
Wydawnictwu AKURAT
0 komentarze:
Prześlij komentarz