Ucieczka przez Himalaje
Maria
Blumencron
Tytuł Oryginalny: Travel throug Himmalaya
Wydawnictwo: Hachette
Liczba stron: 303
Każdego roku przez pokryte lodem granice w Himalajach z
Tybetu ucieka niemal tysiąc dzieci. Często nie mają sił iść dalej: toczą walkę
z głodem, zmęczeniem i śniegiem i płaczą z tęsknoty za swoimi matkami.
Wciąż zdarza się, że dzieci zostają w wiecznym lodzie już na zawsze umierają z wycieńczenia i zimna. Ich celem są szkoły Dalajlamy na południu Indii. Tam mają nadzieję ich rodzice czeka na nich lepsza przyszłość. Dokumentalistka Maria Blumencron z wielkim zaangażowaniem towarzyszyła sześciorgu dzieciom w ich ucieczce. Historia Małej Pemy, Chime, Dolker, Dhonduba, Tamdinga i Lhakpy jest historią tysięcy tybetańskich dzieci.
Wciąż zdarza się, że dzieci zostają w wiecznym lodzie już na zawsze umierają z wycieńczenia i zimna. Ich celem są szkoły Dalajlamy na południu Indii. Tam mają nadzieję ich rodzice czeka na nich lepsza przyszłość. Dokumentalistka Maria Blumencron z wielkim zaangażowaniem towarzyszyła sześciorgu dzieciom w ich ucieczce. Historia Małej Pemy, Chime, Dolker, Dhonduba, Tamdinga i Lhakpy jest historią tysięcy tybetańskich dzieci.
Tybet - kraina na ,,dachu świata” lub ,,niebiańska kraina”-
na pewno z niebem ma niewiele wspólnego. Po zajęciu go przez Chińczyków, i
krwawym stłumieniu powstania zawitała tam nędza i ubóstwo, trudne do
wyobrażenia dla kogoś kto nigdy nie chodził głodny, i nie musiał patrzeć, jak
jego dzieci kładą się spać głodne. Nic nie boli tak bardzo, jak cierpienia
bezbronnych dzieci, i bezsilność, oraz bezradność rodziców którzy muszą na to
patrzeć. Marzą o tym aby ich kilkuletnie maluchy miały szansę na lepszą
przyszłość, która być może czeka po drugiej stronie Himalajów- w Indiach.
Wysyłają je w podróż w jedną stronę z nadzieją, ale i bólem patrząc jak odchodzą
z przewodnikiem, i wiedząc że już nigdy się nie spotkają.
W sumie to nie wiem co powiedzieć o tej książce. Porusza ona
bardzo poważną tematykę i nie ma w niej wartkiej akcji, ani emocjonujących
zwrotów akcji. Zamiast tego otrzymujemy, książkę przepełnioną trudem małych
dzieci, rozterkami ich rodziców i obraz współczesności ludu tybetańskiego.
Książka jest poświęcona tysiącom tybetańskich dzieci. Ani
bogata Ameryka, ani zamożna Europa nie upomni się o ich los, nie chcą drażnić
potężnych Chin z ich równie potężnym bogactwem- udają że problem nie istnieje.
Jest to jedna z tych książek, które poruszyły mnie dogłębnie
i dzięki niej zaczęłam się bardziej zastanawiać nad problemami współczesnego
świata. Uważam, że nie należy być obojętnym na te sprawy, a ta książka idealnie
celuje w „punkt współczucia” człowieka, wywołując u niego sprzeczne emocje.
Ta książka odpowiada na większość pytań, które możemy
postawić. Smutna (bo prawdziwa) opowieść o tybetańskich uchodźcach porusza
trudny i kontrowersyjny temat. Warto przeczytać, aby przekonać się do czego są
zdolni ludzie, aby odmienić swój los.
Książka jest bardzo wartościowa i podziwiam ludzi, którzy
poświęcili się dla tych dzieci oraz wyrazu uszanowania dla autorki, za to, że
podjęła tak trudny temat. Polecam ją z całych sił.
Moja ocena to 6/6
0 komentarze:
Prześlij komentarz