Ta książka jest dość niespotykanym przypadkiem, ponieważ to
ona została napisana na podstawie filmu, a nie odwrotnie. Ale tego się w ogóle
nie odczuwa, a z resztą książka zawsze będzie lepsza od filmu :)
Historia niby prosta, jednak nie można nazwać jej zwykłą
obyczajówką. Akcja dzieje się w Akademii Weltona, a właściwie jej większą
część, ponieważ są i scenki, odbywające się w jaskini – miejscu tajnych
schadzek grupy chłopców. Akademia. to szkoła o żelaznych zasadach, które każdy
uczeń musi sobie wbić do głowy. A są to: Tradycja, Honor, Dyscyplina i
Doskonałość. Wydają się całkiem normalne, prawda? A jednak poznanie tych
czterech słów jest dopiero początkiem męczarni.
Ratunkiem dla uczniów może być nowy nauczyciel angielskiego
- John Keating. Mężczyzna jest absolwentem tejże placówki, więc sam przeszedł
to, co przechodzi teraz mnóstwo młodych ludzi, którym rodzice zgotowali taki
los. Nowy profesor żyje według jednej jedynej i najważniejszej dla niego zasady
- Carpe diem, czyli chwytaj dzień, towarzyszy mu zawsze i wszędzie. Z czasem
udaje mu się wpoić ją i młodym ludziom, z którymi ma zajęcia.
John Keating jest dość ekscentryczną postacią, jego
zachowania i lekcje były dziwne, ale dążył on do jednej rzeczy - okazać
młodzieży świat z innej perspektywy. Bo który normalny nauczyciel wyprowadza
uczniów na zewnątrz i każe im maszerować? Czy kiedykolwiek jakiś profesor kazał
wyrwać stronę z podręcznika? Wątpię.
Oprócz Pana Keatinga, poznajemy wiele innych i barwnych
postaci, takich jak Neil – chłopak, którego marzeniem jest gra w teatrze,
jednak jego despotyczny ojciec mu na to nie pozwala. Moją sympatię zjednał
sobie również Todd, nieśmiały dzieciak, z głowa pełną planów i oczekiwań. Nadal
wierzy w to, co kiedyś czytał o naturalnej miłości.
Książka niezmiernie przypadła mi do gustu, a do tego zaparła
dech w piersi. Wciągnęła, a ja lubię takie książki, które ukazują problemy
ludzkie. Nadal na świecie jest tak, że rodzice próbują decydować za swoje
dzieci. Przecież to dla ich dobra, nie wiedzą, że muszą zapewnić sobie
świetlaną przyszłość.
„Stowarzyszenie umarłych poetów” miało na celu przekazać
młodzieży, że najważniejsze jest dążenie do spełnienia marzeń i umiejętności
podejmowania za siebie decyzji. Jako ze jestem osobą dość uczuciową –
popłakałam się przy końcówce. Książka wiele wnosi do naszego codziennego życia.
Nie ważne, że jest krótka. Ważne, że wartościowa.
Moja ocena to 7/6
Tytuł Oryginalny: Dead Poets Society
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Liczba stron: 160
"W człowieku tkwi nieodparta potrzeba bycia
akceptowanym. Za wszelką cenę musicie jednak zaufać tym cząstkom waszej
osobowości, które wyróżniają was spośród innych i sprawiają, że jesteście
niepowtarzalni. Nawet jeśli wyróżniająca was cecha jest dziwna, czy
nieakceptowana."
Cytaty z książki „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”
0 komentarze:
Prześlij komentarz